Autor: Tahereh Mafi
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 383
Data wydania: maj 2014
Ocena: 8/10
Muszę powiedzieć, że miałam pewne obawy przed sięgnięciem po tę
książkę. W żadnym wypadku nie chciałam się rozstawać z bohaterami, ani też z
fabułą, ale z drugiej strony bardzo chciałam dowiedzieć się jak autorka
podsumuje tą trylogię. To drugie jednak przeważyło i postanowiłam ją wziąć ze
sobą na wyjazd i przeczytać.
Nie żałuje mojej decyzji, a jednak jestem
ciut zawiedziona tą lekturą. Po przeczytaniu książki uderzyła mnie myśl, że nie
jestem nią tak zachwycona jak poprzednimi tomami. Z tego powodu jestem
zawiedziona, ponieważ biorąc pod uwagę poprzednie części to oczekiwałam czegoś
ekstra wystrzałowego, a nie koniecznie to dostałam.
Zaskoczyć to mnie zaskoczyła i była też
ogromnie wciągająca, wręcz nie mogłam się od niej oderwać, ale brakowało jej
tego czynnika wow, który to sprawia, iż książka jest super świetna.
Na plus z pewnością muszę zaliczyć fakt,
że Julia dalej dorasta i rozwija się. Jej osobowość staje się coraz ciekawsza,
w końcu, kto lubi czytać o dziewczynach bojących się własnego cienia, ja na
pewno nie. Zdecydowanie fajniej czyta się o nieustraszonych, hardkorowych (bądź,
jak kto woli badass) bohaterkach, które mają mocno zarysowane osobowości
i nie uciekają na widok nawet najmniejszego niebezpieczeństwa. Nie wiem jak wy,
ale takie mdłe bohaterki to zdecydowanie nie dla mnie. Co prawda Julia w głębi
duszy nadal pozostała po części dawną sobą i to czasami wypływa na wierzch,
przez co momentami robi się jeszcze bardziej interesująco.
Natomiast Adam ogromnie mnie zgorszył w
tym tomie. Nie tego się po nim spodziewałam i jestem zdziwiona, iż autorka jednak
uciekła się do chwytów tego typu. Mianowicie Adam zmienił się na dużo gorsze, a
do tego ta jego przemiana jest taka trochę mało wiarygodna. Cały czas miałam
wrażenie, że pisarka zrobiła to specjalnie tylko po to, aby czytelnik jednak
bardziej przekonał się do Warnera. I chociaż cel został osiągnięty, po tym już
kompletnie znielubiłam Adama, to nadal można było to uzyskać w inny
sposób.
W takim wypadku został mi jeszcze
Warner/Aron. Mimo, że początkowo kibicowałam Adamowi, to od początku bardziej
intrygował mnie Aron i w duchu to jemu jednak życzyłam jak najlepiej. Dlatego
też jestem bardzo zadowolona z tego jak to się wszystko potoczyło w tym tomie.
Mamy okazję w końcu w pełni poznać tą postać i muszę powiedzieć, iż od teraz
patrzę na niego zupełnie inaczej. Według mnie jego postać jest bardziej
złożona, niż postać Adama, co czyni go tajemniczym i intrygującym, ale nawet
jak już część otaczających go sekretów zostanie wyjawiona, to nadal zostaje
interesująca rozbudowana osobowość, której nie da się znienawidzić ot tak o.
Idąc krok dalej stwierdzam, że ten bohater jest na tyle skomplikowany, aby
uniemożliwiało to przedstawienie go w całości w jednym tomie. Po prostu było na
to potrzeba aż trzech. A teraz tak serio, dużo lepiej jest krok po kroku
rozpalać w czytelniku ciekawość odnośnie bohatera, niż wyłożyć wszystkie karty
na stół od razu.
Co do fabuły, to jak już wspominałam nie
jestem do końca usatysfakcjonowana. Miałam wielką nadzieję na coś, co
wgniecie mnie w fotel i pozbawi oddechu na krótką chwilę, a nie koniecznie to
dostałam. Rzeczywiście momentami wręcz nie mogłam usiedzieć na miejscu z powodu
ekscytacji i napięcia, ale z drugiej strony były też chwile, kiedy domyślałam
się co będzie dalej i to już nie sprawiało mi takiej frajdy. Zdecydowanie podobały
mi się relacje Julia Warner, tam to się dopiero działo. Spodziewałam się, ze
autorka ostatnią część wzniesie na wyższy poziom niż dwa poprzednie tomy, ale
jakoś nie odebrałam tego w ten sposób. Mogę nawet powiedzieć, iż dwa pierwsze
tomy dużo bardziej podbiły moje serce.
Jeśli chodzi o zakończenie, to aż szkoda
słów. Dla mnie jest to zdecydowanie porażka roku, jeśli chodzi o tą książkę.
Niby wszystko fajnie, ale jednak nie, i nie wiem czy to ja zrobiłam się
bardziej krwiożercza czy co, ale to zakończenie całkowicie mi nie pasowało do
książki. Chodzi przede wszystkim o to, że po tym jak autorka pokazała, na co ją
stać, to zakończenie jest takie trochę nudne. I chociaż cieszę się, że wszystko
skończyło się tak, a nie inaczej to zakończenie bardziej przypominało mi środek
książki niż podsumowanie całej trylogii. Dużo bardziej, według mnie, sprawdziłoby
się tutaj coś, co wywołałoby u czytelnika wiele sprzecznych emocji, a nawet
wprawiło w osłupienie. Mam wrażenie, iż autorka zostawiła sobie otwartą furtkę w
razie gdyby jednak chciała kontynuować tą serię.
Podsumowując, uważam, że ten tom na tle
innych wypadł gorzej niż się spodziewałam. Koniec końców nie żałuję
przeczytania tej pozycji. W końcu dowiedziałam się co dalej działo się z
bohaterami, a także miałam możliwość ponownego zagłębienia się w świat
wykreowany przez pisarkę, co zawsze sprawia mi wielką przyjemność. Sądzę, że
jeśli przepadacie za literaturą z gatunku dystopia to będzie to dla was świetna
seria i może wam akurat spodoba się to jak cała trylogia się zakończyła - kto
wie w końcu każdy ma inny gust.
Recenzja bierze udział w Rekord 2014, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu, Book Lovers, Czytam Fantastykę, Bingo czytelnicze, Klucznik, Dystopia 2014, Z półki 2014, Pod hasłem.
Uwielbiam tą trylogię, lecz nie przeczytałam jeszcze "Daru Julii" gdyż rozstanie z bohaterami chcę przesunąć na jak najdalszy termin ;)
OdpowiedzUsuńUbóstwiam całą serię i trudno mi przeboleć, że "Dar Julii" to ostatnia część. A i Aaron... Można tylko pomarzyć ^^
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Kolejna ksiażka, którą chcę przeczytać:D
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie dokończyć tę serię
OdpowiedzUsuńJa ubóstwiam tą serię, jest całkowicie inna od wszystkich.
OdpowiedzUsuń