Autor: Jennifer Estep
Wydawnictwo: Dreams
Liczba stron: 344
Data wydania: maj 2014
Ocena: 8/10
Podejrzewam, że w tym momencie to już się wam znudziły moje
recenzje tej serii, ale cóż jakoś tak wyszło, że przeczytałam wszystkie części
w krótkich odstępach czasowych. Jest to już czwarty tom "Akademii
Mitu" i chociaż spędziłam z nim miło czas, to powoli dochodzę do wniosku,
iż jednak moje zauroczenie tą serią powoli wygasa. Co prawda nadal nie mogłam
się oderwać od lektury, to po skończeniu nie odczuwałam nieodpartej potrzeby
sięgnięcia po kolejny tom i to natychmiastowo. Z drugiej strony brak tego odczucia
może tłumaczyć fakt, że potrzebowałam trochę czasu, aby poukładać sobie w
głowie to co się wydarzyło. Chociaż minęło już trochę czasu, to ja nadal nie
wiem do końca co o tym wszystkim myśleć.
Z jednej strony nie mogę narzekać,
ponieważ byłam naprawdę mile zaskoczona. Z drugiej natomiast zakończenie
przyćmiło wszystko inne. Tak bardzo mi się nie podobało, że aż wpłynęło na
odbiór całej książki. A to wszystko przez Logana. Ja nie wiem, ale ta postać
niedługo zacznie mnie doprowadzać do szału swoim zachowaniem. Kto czytał, nawet
poprzednie części, to wie o co chodzi. Reszcie mogę to opisać mniej więcej tak
on po prostu zachowuje się jak nastolatka z burzą hormonów i PMS-em, a do tego
jak to trafnie ujęła Lustro Rzeczywistości ostatnio w komentarzu ma kompleks
Edzia. Grrrr... Jeszcze trochę i zacznę sobie z jego powodu włosy z głowy
wyrywać. Jeszcze tak na marginesie, nie jestem pewna czy mi się zdawało, ale
mam wrażenie, że w tej części Logana jest jak na lekarstwo. Co w sumie powinno
być dobrą rzeczą, ale jakoś tak zaczęło mnie zastanawiać, z jakiego powodu
zniknął z fabuły.
Jeśli chodzi o Gwen, to ona zdecydowanie
zmieniła się na plus. Wydoroślała, porzuciła, a przynajmniej stara się tego już
nie robić, wtykanie nosa w nieswoje sprawy oraz jest na etapie powstrzymywania
się od poznawania wszystkich cudzych sekretów. Coraz lepiej i bardziej
świadomie wykorzystuje swoje zdolności. Pogodziła się ze swoją misją i teraz
wykonuję ją z wielkim zapałem. Oczywiście w międzyczasie wpada we wszelkiego
rodzaju tarapaty, w końcu to jest to, co jej wychodzi najlepiej.
Poza tym jestem szczęśliwa, ponieważ
autorka powróciła do zaczerpnięć z mitologii. Były one w miarę rozwinięte i w
pewnym stopniu zaspokoiły moją ciekawość wykreowanego przez pisarkę
świata.
Podsumowując, po tym zakończeniu, jakim
zostaliśmy uraczeni, jestem ciekawa co się dla nas szykuje w następnych tomach,
ponieważ zapowiada się to raczej interesująco. Chociaż książka podobała mi się,
a spędzony z nią czas na pewno nie był zmarnowany, to ja chyba nadal
najbarxdziej lubię pierwszą część.
Recenzja bierze udział w Rekord 2014, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu, Book Lovers, Czytam Fantastykę, Z półki 2014, Mitologia YA 2014, Klucznik, Bingo czytelnicze.
Od jakiegoś czasu ciekawi mnie ta seria i mam nadzieję, że uda mi się w końcu ją poznać.
OdpowiedzUsuńO rany. Aż się boję tej części skoro Logan zepsuł końcówkę. :o Ale już czeka na przeczytanie na półce (chwała bibliotece, że zamawia wszystkie tomy) więc też nie chcę się jakoś super zniechęcać bo jeszcze oddam, nie przeczytawszy jej. :o
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry