18.09.2014

Recenzja: "Wszystko zostaje w rodzinie" - Aneta Jadowska

Tytuł: Wszystko zostaje w rodzinie
Autor: Aneta Jadowska
Wydawnictwo: Fabryka Słów

Liczba stron: 560
Data wydania: marzec 2014
Ocena: 9/10 


Jak sobie teraz przypomnę, że jeszcze kilka miesięcy temu nie byłam pewna czy chce rozpocząć moją przygodę z tą serią, a teraz z niecierpliwością wyczekuje kolejnych części. Nigdy nie pomyślałabym, że aż tak wciągnę się w świat wykreowany przez autorkę jak i fabułę, która z książki na książkę robi się coraz ciekawsza. 

Ten tom już od pewnego czasu stał u mnie na półce i kusił mnie, aby go przeczytać, więc dałam się skusić i przeczytałam. Chociaż żeby lepiej to zobrazować powinnam powiedzieć pochłonęłam. Jak już siadłam i rozpoczęłam czytanie, to nie oderwałam się dopóki nie dotarłam do ostatniej litery ostatniego słowa. Tak bardzo wciągnęła mnie ta lektura. W sumie nie powinnam się temu dziwić, ostatnim razem było dokładnie tak samo. 

Co prawda ta część różni się od poprzednich, ale mi to wcale nie przeszkadza, a wręcz jeszcze bardziej utwierdza w przekonaniu, iż to świetna seria, która dodatkowo potrafi być różnorodna. W tym tomie wydarzenia skupiają się bardziej na pozytywnych aspektach życia Dory. Ktoś może powiedzieć - przecież to nudy na pudy. Nic bardziej mylnego. Dla mnie zostało to bardzo inteligentnie przemyślane. W poprzedniej książce akcja pędziła na łeb na szyję, a wydarzenia prześcigały się w byciu coraz ciekawszymi. Działo się bardzo dużo, a czytelnik nie miał nawet chwili, aby odsapnąć. Teraz natomiast wszystko lekko zwolniło, dzieje się zdecydowanie mniej, a jak już się dzieję, to nie są to kłopoty na taką skalę jak poprzednio, a czytelnik może bliżej poznać Dorę. Większa część fabuły obracała się właśnie wokół swoistej rodziny głównej bohaterki.

Byłam tym bardzo pozytywnie zaskoczona, ponieważ idealnie wpasowuję się to w tytuł lektury. Uważam, że takie przemyślane tytuły oddają w pewien sposób ducha książki, a to zawsze jest plusem. W końcu lepiej, aby tytuł miał coś wspólnego z treścią niż był oderwany od rzeczywistości. Drugą sprawą jest okładka, która początkowo nie zrobiła na mnie większego wrażenia, ale jak już się kapnęłam, jak bardzo odnosi się ona do tego, co dzieje się w tym tomie byłam wręcz zachwycona. To dzięki takim małym niuansom okładka jest świetna. Z pewnością dużo lepiej oddaje ducha lektury, niż na przykład okładka "Wybranych". 

Wracając do tej zmiany, jest ona zdecydowanie na plus, dzięki niej autorka wywołała u mnie całą gamę uczuć od śmiechu po łkanie, a nawet uronienie łezki. Poza tym nie myślcie, że przez to w książce przestało się dziać cokolwiek wartego uwagi. Dora, jak to Dora, nadal pcha się w kłopoty, a co ciekawsze, to wpędza ją w kolejne kłopoty. Jest to bardzo sprytnie wykombinowane przez autorkę, jak już pojęłam, o co chodzi to nie mogłam przestać się śmiać. 

Jeśli chodzi o bohaterów, to Dora jest the best. Nie boi się niczego, za bliskim wskoczy w ogień, zawsze stawia na swoim, a mimo to nadal posiada tą kruchą stronę, która boi się, że zawiedzie, a czasami całkowicie w siebie nie wierzy. Najlepsze jest to, iż do tej pory nie zdawałam sobie sprawy o istnieniu tej kruchości u tej bohaterki, ale wcale mi to nie przeszkadza. Dzięki temu postrzegam ją bardziej, jako prawdziwą osobę. 

Niestety w tym tomie Miron, którego darzyłam sympatią, podpadł na całej linii. Co prawda rozumiałam motywy, jakimi się kierował, ale to nie znaczy, że jego myślenie nie było bez sensu. Rozwodzić się nad tym nie będę, bo to już podchodzi pod spoiler. Koniec końców, tak zwanie dostał za swoje i z powrotem powrócił do moich łask. Tak jak teraz się nad tym zastanawiam, to bez jego wybryku w książce mogłoby się zrobić trochę nudno. 

Podsumowując, wydarzenia w tej części przyjęły bardzo ciekawy obrót i już nie mogę się doczekać jak to dalej będzie się rozwijać. Z drugiej strony powoli zaczyna do mnie docierać, że moja przygoda z Dorą powoli zbliża się ku końcowi, w końcu pozostały już tylko dwa tomy i seria o rudej wiedźmie zostanie zakończona. Coś mi się wydaję, iż ten koniec będę odkładać jak najdłużej się da. 

Tak poza tym to polecam całą serię. Uważam, że jeśli ktoś nie jest do końca przekonany do polskich autorów, to będzie dobry sposób, aby się przekonać czy słusznie. 



Recenzja bierze udział w Rekord 2014, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu, Book Lovers, Czytam FantastykęBingo czytelnicze, Klucznik, Z półki 2014Pod hasłemOd A do Z.

6 komentarzy:

  1. Kocham tę serię! Zarazem nie mogę się doczekać ostatniego tomu, jak i nie chcę aby szybko się ukazywał, bo to będzie oznaczało rozstanie z Dorą i Mironem :P

    Dobrze, że autorka ma jeszcze kilka innych pomysłów na powieść w tym samym uniwersum. Przynajmniej nie będziemy się nudzić :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę wreszcie zapoznać się z Dorotką!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna seria. Genialna autorka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. przygotowuję właśnie podsumowanie Klucznika za wrzesień i weszłam obejrzeć Okładkowe love :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Recenzja dodana do Wyzwania od A do Z :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli odwiedzasz mojego bloga to pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Będzie mi z tego powodu ogromnie miło i postaram się na niego odpowiedzieć.

Reklama