22.06.2014

Recenzja: "Sekret Julii" - Tahereh Mafi

Tytuł: Sekret Julii
Autor: Tahereh Mafi
Wydawnictwo: Otwarte

Liczba stron: 400
Data wydania: lipiec 2013
Ocena: 9/10


Opis:  „Nareszcie wiem, co muszę zrobić, wreszcie jestem gotowa pomóc, wreszcie mam wrażenie, że może tym razem będę
w stanie utrzymać swoją moc pod kontrolą, i muszę spróbować.
Więc cofam się chwiejnie.
Zamykam oczy.
I daję z siebie wszystko."



Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się powstrzymać przed przeczytaniem tej książki, aż wyjdzie ostatnia część trylogii, a nawet trochę dłużej. Muszę powiedzieć, że cieszę się z tego powodu niezmiernie, bo teraz w krótkim odstępie czasowym będę mogła pochłonąć ostatni tom i zakończyć moją przygodę z serią.

Zanim jeszcze przejdę do meritum recenzji, chciałabym poświęcić chwilę na kontemplowanie piękna okładki. Zdecydowanie wyróżnia się wśród okładek w Polsce, skutecznie przyciąga wzrok czytelnika i wygląda wręcz odjazdowo, chociaż muszę przyznać, iż okładka do pierwszej części bardziej mi się podobała - mówię o tej z tą dziewczyną w sukience. 

Z tego co pamiętam to przez cały pierwszy tom kibicowałam Adamowi, ponieważ bardzo go polubiłam, ale po tym co się działo w tej części jestem zdecydowanie na nie. Po prostu zaczął mnie ogromnie irytować swoim zachowaniem. Zrobił się taką ciepłą kluchą, która nie postawi na swoim, a do tego boi się stawić czoło nadchodzącym kłopotom, a momentami miałam wrażenie, że zachowuje się jak nastolatka z PMS. Poza tym w miarę rozwijania się fabuły on zamiast zmężnieć, to zachowywał się jak pobity szczeniaczek, a to nie przysporzyło mu mojej sympatii, wręcz jeszcze bardziej utwierdziło w przekonaniu, iż jednak wolę Warnera.

Jak już ponarzekałam na  Adama, to teraz czas na słów kilka o jego przeciwniku, czyli Warnerze. Na początku jego wręcz nienawidziłam. Jak dla mnie był mało pociągającą postacią w książce, a było to dość dziwne biorąc pod uwagę, że ja to wręcz szaleje na punkcie złych chłopców. Podczas czytania moje zdanie zaczęło się diametralnie zmieniać. Początkowo łapałam się na tym jak zastanawiałam się, kiedy się pojawi i jakie wrażenie wywrze na głównej bohaterce, a miałam co do tego pewne podejrzenia. Potem doszłam do wniosku, iż coraz bardziej go lubię, a to ponieważ autorka rozwinęła w tej części jego wątek. W końcu mogłam się dowiedzieć, dlaczego jest taki, a nie inny i przyznam się, że jak już się tego dowiedziałam to poziom mojej sympatii względem niego wzrósł. Wiem już ile przeszedł i co nim powoduje. Dodatkowo w tej części powoli zaczyna się przebijać na powierzchnie jego człowieczeństwo, które do tej pory było schowane pod maską opanowania i braku uczuć. Także to już oficjalne - przeszłam na ciemną stronę mocy i jestem team Warner. 

Jeśli chodzi o główna bohaterkę, to zaczynam ją lubić coraz bardziej. Julia zmienia się na lepsze i można powiedzieć, że na swój sposób dorasta. Podejmuje trudne decyzje i godzi się z ich konsekwencjami, staje się bardziej samodzielna, a przede wszystkim uświadamia sobie, ze nie może być ciągle zależna od innych. W końcu to jej życie i nikt go za nią nie przeżyje. I choć rzeczywiście powoli się zmienia, to nadal pozostaje ogromnie uczuciowa i przeżywa wszystko bardzo mocno, ale zdecydowanie lepiej panuje nad swoimi emocjami. Nie jest już tą smutną, przestraszoną dziewczynką, która boi się wszystkiego i wszystkich. Co prawda zdarzyła się sytuacja kiedy zachowywała się jak kompletnie szalona osoba, no może dwie, to jakoś mi to nie przeszkadzało, ponieważ świetnie się to wpasowywało w specyficzny klimat książki. 

Mówiąc o specyficznym klimacie książki ni można zapomnieć o unikalnym stylu autorki, jak i wyjątkowym stylu graficznym samej książki. Tak mam tu na myśli wszechobecne powtórzenia, przekreślone zdania, a także ogrom epitetów i ciekawych porównań. Jestem bardzo ciekawa skąd autorka bierze natchnienie, aby tak pisać. Poza tym podczas naszej podróży przez książkę natkniemy się na wiele zaskakujących wydarzeń i niespodziewanych wątków. W książce dużo się dzieje, ale nie ma się co martwić, częste opisy tego co myśli i czuje Julia ładnie to równoważą.  

W takim wypadku jeszcze słowo o samym zakończeniu, które po prostu mnie tak zaskoczyło, że tego się nie da opisać. Za żadne skarby świata nie powiedziałabym, iż to wszystko właśnie tak się potoczy. Powiem nawet więcej ja to nie za bardzo byłam w stanie wymyślić jak autorka to zakończy, a wyszło jej to świetnie. 

Podsumowując, nie jestem w stanie powiedzieć, czy ta część była lepsza od poprzedniej, ponieważ niewiele z tamtej pamiętam, ale zdecydowanie są na zbliżonym poziomie. Śmiem twierdzić, że ta wydaj mi się ciut ciekawsza i bogatsza w wartką akcję. Jak ktoś jeszcze nie czytał to powinien to rozważyć, a zwłaszcza osoby, które lubią dystopijne historie miłosne oraz bycie zaskakiwanym.


Recenzja bierze udział w Rekord 2014, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu, Book Lovers, Czytaj - to się opłaca, Czytam Fantastykę, Bingo czytelnicze, Z półki 2014, Klucznik, Dystopia 2014, Od A do Z, Grunt to okładka.

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam! Moim zdaniem "Sekret Julii" pobił poprzedniczkę :D Nie mogę się doczekać aż zacznę czytać ostatnią część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mogę się doczekać, aby zacząć czytać następną, ale też trochę się obawiam co to będzie :)

      Usuń
  2. Muszę się w końcu za nią zabrać oraz za trzecią część :)
    Zapraszam na: mobscene69.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety, nie znając poprzednich części, niewiele mogłam zrozumieć z Twojej recenzji :( Ale za to mogę przyłączyć się do kontemplacji, okładka jest oszałamiająca!
    Chyba poszperam za informacjami o pierwszej części, coś czuję w kościach, że warto :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsza część bardzo mi się podobała, a zarówno druga jak i trzecia czekają już na półce. Mam nadzieję, że będą równie świetne jak "Dotyk Julii" :)

    http://faaantasyworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty też piszesz, że to trylogia, a chyba tak nie jest ;) Tom trzeci ma otwarte zakończenie i myslę, że autorka zostawiła sobie furtkę ;)
    Pierwszy tom był bardziej filozoficzny, ten nabrał dystopijnego charakteru, a ostatni jest juz typową dustopią ;) Czytaj, bo czekam na ocenę ;)
    PS. A teraz komu kibicujesz?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju, to ze mną musi być coś konkretnie nie tak, skoro przeczytałam tylko pierwszą część i po jej ukończeniu byłam team Warner. Czy to źle o mnie świadczy? :o W każdym razie, na dwójkę poluję bezskutecznie od paru miesięcy, natomiast teraz, gdy już wyszła finałowa... mam większą motywację.
    Tak swoją drogą. Mnie najbardziej urzekła właśnie okładka trójki <3 Jest taka piękna! *-*
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam zamiar przeczytać, ale to odłożę już na wakacje. ;)
    shelf-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jeśli odwiedzasz mojego bloga to pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Będzie mi z tego powodu ogromnie miło i postaram się na niego odpowiedzieć.

Reklama