4.09.2014

Recenzja: "Rywalki" - Kiera Cass

Tytuł: Rywalki
Autor: Kiera Cass
Wydawnictwo: Jaguar

Liczba stron: 333
Data wydania: luty 2014
Ocena: 9/10


Z tego co się już zdążyłam rozeznać w sytuacji, to czytelnicy albo uwielbiają tę książkę i wyrażają się o niej w samych superlatywach, albo kompletnie za nią nie przepadają. Ja "polowałam" na tą książkę zanim jeszcze została wydana w Polsce, a jak już dostałam ją w swoje ręce to byłam niezmiernie zachwycona. Po lekturze moje uczucia były z lekka mieszane. Kilka aspektów mnie zachwyciło, ale niestety parę też rozczarowało.

Sama historia ogromnie mi się spodobała, i chociaż cały czas nie mogę nie myśleć jak bardzo jest ona podobna do "Atrofii" Lauren DeStefano, to w żadnym wypadku mi to nie przeszkadzało. W sumie nawet działało na korzyść "Rywalek", ponieważ tamta książka, z tego, co pamiętam, też mi się podobała.

Z drugiej strony świat przedstawiony był ubogi w szczegóły i z tego powodu miałam niewielki kłopot z wyobrażeniem go sobie w mojej głowie. Równocześnie jestem świadoma, że nie dla każdego to będzie wada. Zapewne niektórym takie rozwiązanie przypadnie do gustu, w końcu wtedy wyobraźnia czytelnika ma większe pole do popisu. W tym wypadku lekko mi to przeszkadzało, ale nie na tyle, aby zniweczyć przyjemność z czytania lektury.

Muszę też powiedzieć, że jestem rozczarowana zakończeniem. Po prostu zabrakło mi w nim takiego elementu WOW, który budzi we mnie ogromną chęć sięgnięcia po kolejne części. Wydaje mi się, iż ja oczekiwałam czegoś bardziej zaskakującego. Na szczęście tutaj na pomoc przychodzi fabuła i bohaterowie. To dzięki nim na pewno sięgnę po dwa kolejne tomy i, jak u nas wydadzą, nowelkę też.

Jeśli chodzi o bohaterów, to America została przeze mnie od razu polubiona. Jest ona osobą, która nie boi się powiedzieć, co myśli i chociaż bywa zagubiona, to podziwiam ją, za to jak szybko się przystosowała do nowej sytuacji, a także jak dobrze sobie z nią radzi. Natomiast do Maxona początkowo pałałam niechęcią, podobnie jak główna bohaterka, na szczęście wraz z upływem czasu zaskarbiło sobie moją przychylność. Czego nie mogę powiedzieć o Aspenie. Jakoś tak początkowo byłam nastawiona do niego obojętnie, ale po tym wszystkim, co zrobił to przestałam go lubić.

Zdecydowanie muszę powiedzieć, że nie ma się co spodziewać jakiejś super mega romantycznej historii, ponieważ realia książki na to nie pozwalają. Natomiast samego romantyzmu i dużej ilości uczuć tu nie brakuje. Nie jest to również jakaś ckliwa historia, co jest plusem, bo te bywają nudne.

Jeszcze jedną rzeczą, która mnie irytowała były momenty oderwane od fabuły. Mam na myśli, na przykład, jakieś wydarzenia, które w żaden sposób nie pasowały do reszty i spokojnie można by było je pominąć. No chyba, że one będą miały jakiś wpływ na kolejne części trylogii. Bądź co bądź, może i coś takiego denerwowało, ale z pewnością nie niweczyło radości czytania. 

Podsumowując do tej lektury podchodziłam z pewnymi oczekiwaniami i co mnie zdziwiło prawie wszystkim sprostała. Jestem bardzo szczęśliwa, iż w końcu udało mi się ją przeczytać i z wielką niecierpliwością oczekuje moment, kiedy w końcu będę mogła się zabrać za kolejną część. 


Recenzja bierze udział w Rekord 2014, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu, Book Lovers, Czytam FantastykęBingo czytelnicze, Klucznik, Dystopia 2014Czytaj - to się opłacaSerie na starcie 2014Z półki 2014

7 komentarzy:

  1. Wiele recenzji książki czytałam i jak na razie to wyrobiłam sobie zdanie takie że nie będę na nią polować, kupować, szukać. Wolę poczekać aż sama wpadnie mi w ręcę, a potem możliwe że przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Rywalki" nie są niepoprawnie romantyczne i to sprawia, że są wyjątkowe, jednak o "Elicie" tego powiedzieć nie mogę. Strasznie się zawiodłam na drugim tomie, z resztą dokładna recenzja u mnie na blogu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszyscy zachwalają tę serię. Gdzie nie spojrzę wszędzie Rywlaki. Sama będę musiała w końcu przeczytać i zobaczyć czym się wszyscy zachwycają:)

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim razie spodoba ci się zakończenie, warto przebrnąć przez drugą część, żeby do niego dotrzeć. Nie polubiłam Ami tak bardzo jak ty, ale mimo wszystko nie była aż tak irytująca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapowiada się ciekawie i już mi narobiłaś smaku na ostatnią część :)

      Usuń
  5. "Rywalki" wspominam miło, lekka, mało wymagająca książka. Teraz zastanawiam się czy nie przeczytać "Elity", ponieważ ostatnio nie mam ochoty na nic cięższego ;)

    namalowac-swiat-slowami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedni mówią, że książka jest dość płytka, inni się zachwycają, dlatego mam mętlik w głowie, po której stronie stanąć, oczywiście dopóki po nią nie sięgnę, to się nie przekonam

    OdpowiedzUsuń

Jeśli odwiedzasz mojego bloga to pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Będzie mi z tego powodu ogromnie miło i postaram się na niego odpowiedzieć.

Reklama