13.07.2014

Recenzja: "Ukochany nieśmiertelny", "Porwana w mrok" - Cate Tiernan

Tytuł: Ukochany nieśmiertelny, Porwana w mrok
Autor: Cate Tiernan
Wydawnictwo: Amber

Liczba stron: 344, 304
Data wydania: listopad 2010, styczeń 2012
Ocena: 8/10


Opis: Czasem na zawsze to o wiele za krótko… Nieśmiertelna nastolatka poszukująca sensu śmiertelnego życia i wiecznej miłości. Nowe imię, nowe miasto, nowe życie. Zmieniasz je zbyt często, żeby liczyć. To się nigdy nie skończy. Tak naprawdę nic się nie kończy… kiedy jesteś nieśmiertelna. Nastasya wygląda na kilkanaście lat, ma - kilkaset. I od lat razem z przyjaciółmi prowadzi rozrywkowe życie. Aż do dnia gdy impreza w nocnym klubie kończy się tragedią. Wstrząśnięta bezmyślnym okrucieństwem swojego kumpla Nastasya podejmuje decyzję: koniec z balowaniem i przypadkowymi chłopakami. Zacznie wszystko od nowa – na farmie, gdzie nieśmiertelni uczą się, jak władać magią, by niosła dobro, a nie śmierć. Łatwiej jednak powiedzieć, niż zrobić - zwłaszcza gdy przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. I gdy chłopak o najpiękniejszych oczach, który stał ci się tak bliski, zaczyna pojawiać się w twoich przerażających wspomnieniach…

Doszłam do wniosku, że skoro i tak pochłonęłam obie części jedna po drugiej i są to jedyne części wydane u nas, to równie dobrze mogę napisać wspólną recenzję. Od razu chciałam zaznaczyć, że pierwszy tom już raz czytałam, ale ponieważ to było dawno i mało pamiętałam, to warto było sobie przypomnieć jak to wszystko szło. Ogólnie rzecz biorąc ja bardzo lubię autorkę i jej styl pisania. Trochę temu przechodziłam fazę, kiedy chciałam przeczytać wszystkie książki autorki. Te książki nie są wyjątkiem i też przypadły mi do gustu. Co mnie trochę frapuje, bo ja należę do osób, które wolą jak w lekturze dużo się dzieje, a w tym wypadku jest to dość statyczna książka.

Przez większość czasu akcja toczy się w jednym miejscu, nie ma jakiś fenomenalnych wydarzeń, a bohaterowie nie latają z miejsca na miejsce. Co nie zmienia faktu, że książka w jakiś sposób musi być dynamiczna i jedyne, co mi przychodzi do głowy to dynamiczny styl pisania autorki. W końcu to nie lada wyczyn, aby przeżycia i odczucia bohaterki opisać w ciekawy sposób, nie przynudzając i rozwlekając całej fabuły.

Pewnie w tym momencie zastanawiacie się jak to możliwe, że książka jest ciekawa skoro w większości to odczucia bohaterki. Otóż jest, a to dzięki temu, iż autorka bardzo dobrze buduje napięcie. Przez to czytelnik cały czas jest czujny czekając na to co może się wydarzyć. Zdecydowanie nie brakuje tutaj również zaskakujących zwrotów akcji i dobrze. W końcu fajnie jest być co rusz w jakiś sposób zaskakiwanym.

Główna bohaterka, Nastasya, jest nieśmiertelna i włada magyą. Nie za bardzo wiem jak to czytać, ale jak dla mnie po prostu chodzi o pewien rodzaj magii. Żeby przypadkiem nie było tak pozytywnie, to mamy dwa rodzaje owych umiejętności - te złe i te dobre. Podejrzewam, że w tym momencie już się większość z was domyśliła, o czym w większości jest ta lektura, jeśli oczywiście nie wywnioskowaliście tego z opisu. Jest to taki standardowy schemat walki dobra ze złem, ale nie jest tak źle. Mnie się tam to podobało. Dodatkowo plus za to, e bohaterowie dojrzewają i zmieniają się, a nie stoją w miejscu i sobie egzystują.

Rzadko zdarza mi się stwierdzać, że książki traktujące o tym, co się dzieje w głowie bohaterki są interesujące, ale w tym wypadku jednak to prawda. Chociaż, gdyby była ona napisana w innej narracji niż pierwszoosobowa, to już nie było by tak dobrze. Poza tym dużo do fabuły wnoszą retrospekcje, idealnie uzupełniające historię, aby czytelnik w pełni rozumiał, dlaczego to a nie co innego musiało się teraz wydarzyć.

Jeszcze nie mogę zapomnieć o wątku miłosnym, który dla mnie był ogromnym zaskoczeniem. Więcej nie powiem, bo to mogłoby odebrać komuś radość czytania. Poza tym miałam wrażenie, że mimo wszystko w to mogłoby się naprawdę wydarzyć. Wiecie, co jest najlepsze? Nawet się nie spostrzegłam, kiedy autorka wykreowała takie napięcie między bohaterami, ja go po prostu nie zauważałam aż do ostatniej chwili. Chociaż jak teraz patrzę wstecz to dostrzegam pewne sygnały, które początkowo przeoczyłam.

Jeśli chodzi o zakończenia, to pierwsze było okej, ale dopiero drugie się trochę rozkręciło. Więcej się działo i akcja była bardzo dynamiczna. Ja osobiście nawet nie zdążyłam sobie uświadomić, co się stało, a już było po wszystkim. Przy pierwszym tomie nie było aż takich fajerwerków, ale to właśnie początkowa część trylogii podobała mi się najbardziej. Mam wrażenie, iż idealnie się tutaj sprawdza stwierdzenie, że środkowe tomy wypadają najgorzej. Mam tylko nadzieję na dużą poprawę w podsumowaniu tej serii.

Recenzja bierze udział w Rekord 2014, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu, Book Lovers, Czytaj - to się opłaca, Czytam Fantastykę, Pod hasłem, Z półki 2014, KlucznikBingo czytelnicze.

6 komentarzy:

  1. kiedyś czytałam i bardzo mi się podobała

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem straszną sceptyczką twórczości tej autorki bo "Płonący stos" w ogóle nie przypadł mi do gustu, wręcz wymęczył mnie niemiłosiernie, choć pamiętam, że czytałam coś kiedyś o tym, że "Ukochany nieśmiertelny" jest dużo lepszy. Chwilowo mam przesyt pozycji od Ambera, więc spasuję, ale może kiedyś...
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam, jak czytałam I część i bardzo mi się spodobała. Inna sprawa, że było to parę lat temu. Druga część już tak nie porwała. Mam na półce Płonący Stos, zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam tą książkę, lecz zanim zdążyłam ją przeczytać to od razu wymieniłam, bo wiem, że jest u mnie w bibliotece, a teraz juz mam ją na czytniku więc kiedyś może sie uda, skoro jest taka dobra;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka nie bardzo w moim guście...

    OdpowiedzUsuń
  6. Porwana oczywiście spełnia klucznik tytułu w 3 słowach - zaliczam :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli odwiedzasz mojego bloga to pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Będzie mi z tego powodu ogromnie miło i postaram się na niego odpowiedzieć.