13.06.2014

Recenzja: "Dotyk Gwen Frost" - Jennifer Estep

Tytuł: Dotyk Gwen Frost
Autor: Jennifer Estep
Wydawnictwo: Dreams

Liczba stron: 312
Data wydania: marzec 2013
Ocena: 9/10


Opis:  Nazywam się Gwen Frost i posiadam wyjątkowy dar… Przodkowie legendarnych wojowników takich, jak Spartanie, Amazonki czy Walkirie posiadają magiczne moce. W Akademii Mitu uczą się panować nad swoimi umiejętnościami i ich odpowiednio używać. Główną bohaterką serii jest siedemnastoletnia Gwen Frost, obdarzona nadzwyczajnym talentem. Jej cygański dar, polega na tym, że wystarczy jej jeden dotyk, aby wiedzieć wszystko o danym przedmiocie czy człowieku. Jednak Gwen czuje nie tylko pozytywne wibracje, lecz także te złe i niebezpieczne. Szybko się orientuje, że jest o wiele silniejsza niż myśli i że będzie potrzebowała swoich umiejętności, aby pokonać potężnego wroga – mrocznego boga Loki.

Wiecie jak to bywa, kiedy odkłada się przeczytanie jakiejś książki przez długi czas, a potem, gdy już się ją skończy czytać to jest się po prostu zachwyconym. Tak było w tym wypadku. Tą lekturę miałam już w planach od dawna, zanim jeszcze wyszła w Polsce, ale jakoś nigdy nie było sposobności, aby ją przeczytać aż do niedawna. Pierwsza rzecz, jaka przyszła mi do głowy już po było: wow, dlaczego ja tego nie przeczytałam wcześniej, przecież ta książka jest naprawdę dobra. To jest szczera prawda, ja wręcz żałuję, iż nie wzięłam się za nią wcześniej, bo tak mi się spodobała.

Pewnie już się domyśliliście, że będzie dużo pochwał i zachwytów, ale zanim to nastąpi to chciałabym ciut ponarzekać. Po pierwsze okładka jest jak dla mnie okropna. Nijak się ona ma do treści książki i po prostu wygląda paskudnie, zwłaszcza te ręce z tymi długaśnymi pazurami. Brrr... Już te oryginalne okładki wyglądały lepiej. Po drugie szczerze ubolewam nad tym jak autorka potraktowała po macoszemu resztę postaci oprócz głównej. Po prostu wygląda to tak, że Gwen jest rzeczywiście dobrze scharakteryzowana, ale o reszcie bohaterów nie wiemy prawie nic i to psuło trochę całą książkę, ponieważ nie mogłam zdecydować, których bohaterów lubię, a których nie.

Póki co koniec mojego narzekania, przechodzimy do tych dobrych rzeczy. Temat jest jak dla mnie trafiony w dziesiątkę. Uwielbiam mity, podania i inne takie, one są takie ciekawe, a tutaj można było znaleźć to wszystko. Dodajcie jeszcze do tego dobry wątek miłosny, wątki detektywistyczne, świetną fabułę i perfekcyjnie budowane napięcie, a ja będę zachwycona. Bardzo dawno nie czytałam czegoś z gatunku mitologii YA i żałuję, ponieważ ten gatunek razem z dystopią są moimi ulubionymi. Dodatkowo tutaj oprócz mitycznych bogów mamy też wojowników i wojowniczki, jakie tylko moglibyśmy sobie wymarzyć. Od tych mitycznych po prawdziwe historycznie, no może nie koniecznie tych samych, co znamy z historii bądź mitów, ale ich potomków, a to i tak jest super.

Pierwsze co mi przypadło do gustu to główna bohaterka Gwen, która w dużym stopniu przypominała mi mnie samą. Nie jakaś tam nieśmiała, strachliwa dziewczyna, ale pyskata, zdecydowana i wpychająca nos w nie swoje sprawy osóbka. Poza tym ma dar psychometrii, który w dość pokaźny sposób kształtuje ją samą. Oczywiście Gwen co rusz pakuje się w jakieś tarapaty i przeżywa dziwne przygody, w które aż ciężko uwierzyć. Sądzę też, że jest bardzo odważna, bo w żadnym wypadku nie ucieka z krzykiem, a stawia czoło wszystkiemu co jej się przytrafia. Trochę mi jej szkoda, bo mimo wszystko nie ma przyjaciół i chociaż tego nie okazuje to w głębi duszy jest bardzo samotna. Dodatkowo ma wielkiego pecha co do facetów. W końcu Logana można określić, jako tego pierwotnego złego chłopca. Piekielnie przystojny i seksowny, ale także wręcz śmiertelnie niebezpieczny. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jakie wrażenie wywiera na dziewczynach i perfidnie to wykorzystuje. Ubiera się stosownie do swojej reputacji i z tego co mi się wydaje charakteru. Muszę wam powiedzieć, że jak tylko Logan pojawił się w książce, to mi w głowie zaczęła lecieć piosenka "Bad boys" Inner Circle. Adekwatnie do sytuacji no nie?

Teraz jeszcze słów kilka o zakończeniu. Ono również mi się podobało. Autorka rozwiązała wystarczająco ilość wątków, aby czytelnik miał poczucie porządnego zakończenia, jednocześnie mając nieodpartą chęć sięgnięcia po następną część i czytania dalej. Nie potrafię wam wytłumaczyć, dlaczego, ale mnie bardzo intryguje ten wątek miłosny. Dzięki niemu zapowiadają się ciekawe perypetie. Równocześnie mam nadzieję, że dalsze części będą utrzymane na podobnym poziomie, czyli równie trzymające w napięciu, jak i zaskakujące. Jeszcze tak słowem zakończenia, tak bardzo wciągnęła mnie ta książka, że sama nie wiem czy uda mi się wytrzymać w postanowieniu nie czytania całej serii na raz.

Recenzja bierze udział w Rekord 2014, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu, Book Lovers, Czytaj - to się opłaca, Czytam Fantastykę, Bingo czytelnicze, Serie na starcie 2014, Z półki 2014, Mitologia YA 2014, Fantastyczna Dwunastka, Klucznik.

9 komentarzy:

  1. Czytałam trzy tomy z czterech, które na razie zostały wydane i tak: o ile pierwszy tom lubiłam, ale jakoś specjalnie mnie nie zachwycił, to z każdym kolejnym, zaczęłam zauważać naprawdę dobrą zmianę w stylu pisarki i w tym jak rozwiązuje wątki. Cieszy mnie, że seria zaczyna się robić jeszcze ciekawsza niż początkowo człowiek mógł się tego po niej spodziewać :)
    Ale jestem zaskoczona, ponieważ mnie najbardziej drażnił właśnie w tej książce wątek miłosny. A konkretnie Logan. Strasznie płytka postać, banalna, schematyczna i irytująca (zwłaszcza w trzecim tomie). Denerwuje mnie jak mało kto, uważam, że jest cieniem tej postaci, którą autorka chciałaby, żeby widział czytelnik. No, ale idealnie nie będzie :)
    Życzę ci miłego czytania następnych tomów i samych pozytywnych wrażeń!
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do trzeciego tomu jeszcze wszystko może się zmienić, a zwłaszcza moja opinia :) Dobrze słyszeć, że robi się coraz ciekawiej.

      Usuń
  2. Po tak pochlebnej recenzji nie pozostało mi nic innego jak zapoznanie się z pozycją! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiam się nad kupnem całej serii:) też od dłuższego czasu Gwen za mną "chodzi" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Długa ta seria, co mnie troszkę odstrasza ;) Co do okładek masz rację, nie są najszczęśliwiej dobrane, ale przynajmnie wszystkie tomy mają spójną szatę graficzną ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak tyle dobrze, że póki co wszystkie są utrzymane w spójnej szacie graficznej. Ja to nawet nie spojrzałam ile tomów ma ta seria, po prostu zaczęłam czytać :)

      Usuń
  5. Za mną już 4 tomy tej serii i nie mogę doczekać się kolejnej części :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja muszę nadrobić zaległości i przeczytać te 3 następne tomy :)

      Usuń
  6. Mnie jakoś ta seria w ogóle się nie spodobała i postanowiłam poprzestać na I tomie, no ale o gustach się nie dyskutuje ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli odwiedzasz mojego bloga to pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Będzie mi z tego powodu ogromnie miło i postaram się na niego odpowiedzieć.